***
Wejście
do tej piwnicy było wilgotne i zatęchłe. Przypominało szeroki komin pokryty pleśnią.
Bałam się zajrzeć dalej. Czułam stęchliznę. To miejsce budziło moje
obrzydzenie. I lęk.
Jakiś
karzeł pojawił się w tym wilgotnym kominie. Zaprowadził mnie niżej. Tam było
ciepłe i wygodnie urządzone mieszkanie. Oniemiałam, widząc je. Patrzyłam
zachwycona. Chciałam tu już zostać.
I
pomyślałam, że muszę przejść przez wilgoć i pleśń, żeby znaleźć ciepło. W
sobie.
Karzeł się roześmiał. „Twój wybór” – powiedział.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz