33
Nadmorski
kurort przedstawiał się imponująco. Zadbana plaża wokół jasnego pokaźnego
budynku z szerokimi korytarzami, przestronnymi pokojami, wypożyczalniami
sprzętu sportowego, restauracjami. Czysto, przestrzennie, gwarnie, ale nie hałaśliwie.
Jeździła
na rolkach wypożyczonych jakąś godzinę temu. Sunęła prostymi, gładkimi
pasażami, lekko i swobodnie, przyglądając się spoza ciemnych okularów kręcącym
się wszędzie plażowiczom. Była tutaj sama. Nie pierwszy raz. Chyba jednak dziś
odczuwała taką namacalną samotność i oddzielenie od innych.
Zmęczona
już odrobinę jazdą, podążyła w kierunku wypożyczalni. Szukała uważnie swojej
szafki. „Jak ją otworzę?” – pomyślała. Prawa dłoń. Spojrzała. Leżał na niej
srebrno-złoty kluczyk z wygrawerowaną cyfrą – 33. „Już mam klucz” – ucieszyła
się i roześmiała z ulgą. Trzydzieści trzy.
Jest
klucz.
:) Przypomina mi się moja wyprawa do takiej właśnie nadmorskiej miejscowości. Poza sezonem, w ciepłym wrześniu. Czynna jedna restauracja gdzie byłem jedynym gościem :) Pierwszego dnia zaczęło padać i lało tak cztery dni, do mojego wyjazdu :D
OdpowiedzUsuńI tak cztery dni we własnym towarzystwie. Najlepszym z możliwych. W ulewie na zewnątrz.
OdpowiedzUsuń