niedziela, 3 września 2023

Cykl: Utkane ze snów. Sen pierwszy

 


SEN PIERWSZY

 

Siwa staruszka

 

Wkroczyła z przerażeniem do wnętrza labiryntu. To olbrzymie drzewo ze srebrnymi, fosforyzującymi liśćmi i owocami dumnie stało pośrodku, wewnątrz nieprzeniknionej czerni. Jego wielkość i rozłożystość onieśmielała. Wokół korytarze. Miliony korytarzy. Ciemność i jasność oślepiały. Bała się. Coraz bardziej się bała. Lęk dusił krzyk. Słowa niknęły, pochłonięte bladym, chorym światłem owoców i lepką czernią.

Smolista ciemność spowijała myśli. Zabierała radość. Trupie światło padało na tłum kobiet. Zobaczyła, że stoi samotnie pośród tłumu staruszek.

Ta kobieca postać pojawiła się przed nią zupełnie niespodziewanie. Włosy. Jej włosy. Jej włosy były świetliste. Jak włosy anioła na średniowiecznych malowidłach. Falujące i srebrne. Falujące i siwe. Falujące i białe. Fosforyzujące jak owoce. Miękkie jak pajęczyna i równie długie.

Zbliżyła się do niej. Stanęła za nią. Srebrnowłosa powoli się odwróciła.

Krzyknęła.

Była pomarszczoną twarzą ze śmiertelnie smutnymi oczyma.

Starą młodością.

Młoda-stara.

Jedna.

„Kim chcesz być?” – zapytał głos starej o siwych, falujących włosach.

 

Obudziła się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prze-moc