Masz
to
Wąskie
ulice prowadziły w dół. Niezbyt stromo – a jednak należało uważać. Ostrożnie
szła wraz z nią. Wcześniej obie, zajęte układaniem owoców i warzyw na
straganie, nie miały czasu na spokojną przechadzkę po uśpionym jeszcze
miasteczku.
Spotkały
się przypadkowo. Po prostu tędy przechodziła. Tamta kobieta przykuła jej wzrok
czerwienią lnianej sukni i czernią długich, błyszczących włosów, niedbale
odrzuconych na smukłe, proste plecy. Była olśniewająco piękna. Towarzyszył jej
delikatny dźwięk kolczyków. W rytm tego dźwięku szły teraz uliczką. Kocie łby,
zroszone deszczem, połyskiwały żółtym blaskiem wschodzących, letnich promieni.
Zieleń
okiennic i drzwi. Wszystkie zielone. Jej spojrzenie. Popatrzyła. Otworzyła
okiennice. Za chwilę otworzyły się kolejne zielone drzwi.
„Popatrz,
masz to” – powiedziała jej.
Teraz
ona otworzyła kolejne okiennice i drzwi. Kolejne i kolejne. Kolejne i kolejne.
Kolejne
i…
Mam
to.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz