środa, 16 sierpnia 2023

Smok

 


SMOK Z ALUMINIUM

 

Na wielkim placu otoczonym metalową siatką siedziało mnóstwo ludzi. Zdawać by się mogło, że to jakiś piknik, niedzielne spotkanie, a może święto. Trudno powiedzieć, jednak ciemne chmury nadciągające zewsząd w ogóle nie wskazywały nawet na atmosferę święta. Dziwny widok. Wielkie burzowe chmury, ciemnogranatowe, szare, miejscami nawet czarne. Zebrani, siedząc na kocach, wpatrywali się w niebo w oczekiwaniu na „coś”, ale nie bardzo było wiadomo na co. Podniosły nastrój udzielił się wszystkim, a dziwne zachowanie nieba go spotęgowało. Co za wieczór! „Nieprawdopodobnie ekscytujący” – kłębiło się w głowach piknikowiczów.

Wtem… Najpierw usłyszeli szum, gdzieś z oddali. Powoli narastający, ciężki, niski. „Co to jest?” – pytały ich oczy wpatrzone w siebie, wpatrzone w niebo.  Za szumem powoli zjawiło się to „coś”. Och, czym to nie było! Najpierw srebrzysta łuska, potem, długie ciało, paszcza. Wielka i cuchnąca – chyba. Nadlatywało majestatycznie. Zatrzymało się
nad patrzącymi w przerażeniu. Usłyszeli głos:

- Jeśli nie będziecie się bać, zniszczę was. Wyssę z was energię.

Tłum zafalował w niepokoju. „Co z nami będzie?” – pytał.

Ale… bliższe przyjrzenie się „temu” demaskowało całość. Kto widział tandetne filmy science fiction, ten wie, o czym mówię. Cielsko było atrapą jakiegoś ni to smoka, ni jakiejś wielkiej dżdżownicy. Pokryte grubą aluminiową folią połączoną prowizorycznie w długi ogon, ziało sztucznym ogniem. W sumie wyglądało żałośnie. I smutno. Raczej potrzebowało opieki. Tak bardzo się puszyło, tak bardzo się stroszyło, tak bardzo próbowało pokazać, że jest czymś innym niż było w rzeczywistości.

Smok.

Z taniego aluminium.


                                                                                                                              2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prze-moc