Bezradność
Wyciskam z siebie
myśli
jak sok z owoców.
Cisnę i cisnę
i coraz mniej ich wokół.
I we mnie.
Co zrobić teraz mam
ze sobą?
Gdy tak naciskam,
to jakbym
rozstawała się z głową.
Głowa i ciało osobno
wirują.
Siebie nie czują zupełnie.
Odrębne.
Jedno Plemię.
I drugie Plemię.
Coś, coś zmienić trzeba.
„Siebie
przemień.”
Szepczę bezgłośnie.
Jak w starym krośnie
utkam swe życie na nowo.
Z ciałem i głową.
Nie osobno,
lecz razem.
W całości, jedności,
w spojeniu.
Energia drga
w zespoleniu.
Lustro. To jak spotkanie z kimś kogo zaakceptujesz. Lub kimś kogo chcesz zmienić. Piękny wiersz.
OdpowiedzUsuńTroszkę tak. I presja. Odpuszczenie. Dziękuję!
OdpowiedzUsuń