***
Skała
była niebezpiecznie stroma. Kobieta patrzyła z lękiem w dół. Jeśli spadnie, to
na ostre kamienie i kałuże rdzawej wody. Nie było też już drogi w górę, gdyż
ściana skalna ostro się pochylała.
Rozpaczliwie
opierała się więc łokciami o skalną półkę, a palce stóp wbijała w śliską skałę.
Bolało. Ból rozlewał się po ciele. Wnikał w każdy jego skrawek. „Nie wytrzymam” – pomyślała
przez chwilę, mimo to jej ręce nie opadły bezwładnie. Ciężko oddychała. Po co
właściwie tutaj wchodziła? Już nie pamiętała, ale też powoli docierał do niej
bezsens wspinaczki.
Właściwie
utknęła w drodze. Jej piękne, lecz unieruchomione ciało zwisało bezradnie nad
ziemią. Jak martwe.
Walka ze sobą? Czy walka o siebie?
OdpowiedzUsuńMoże jedno i drugie?
OdpowiedzUsuńTaka analogia. Wisisz na pniaku wyrastającym ze skały. Poniżej niedźwiedź, który chce śniadanie.
OdpowiedzUsuńPowyżej na sięgnięcie ręki, wilki puchate, co chcą nakarmić młode. Wisisz i opadają siły. Jednak się wspinasz w górę. Dlaczego?
Lepszy jakikolwiek ruch niż bezruch.
OdpowiedzUsuń