Kolor miłości

 

Kolor miłości

Jasnowłosa dziewczynka z radością wyglądała przez okno pociągu zroszone deszczem. Siedząca obok matka dyskretnie jej towarzyszyła, podając jakieś smakołyki. Słońce wpadające przez okno, mimo deszczu, oświetlalo je obie, wydobywając barwy stroju, włosów, oczu.

- To co? Pobawimy się w kolory? - zapytała matka.
-Tak!
Radosny szczebiot dziewczynki bardziej rozświetlił wagon.
- Hmmm.... To gdzie jest kolor niebieski? - spytała matka.
- O, tutaj... - odrzekła mała, kładąc paluszek na kolorowym termosie.
- I jeszcze tam, wysoko - dodała matka, wskazując niebo. - Teraz twoja kolej, pytaj.
- A gdzie jest kolor żółty? - zapytała dziewczynka.
- Promienie słońca są żółte, twoja kurtka.
- A gdzie jest kolor zielony?
- Mamo, trawa jest zielona i twoje oczy!
Roześmiały się.
- Teraz ja! - zawołała mała. - Gdzie jest kolor... ptaszkowy?
- Och, nie widziałam żadnych ptaszków...
- A ja widziałam! A gdzie jest kolor pociągowy?
- Tutaj! - roześmiała się matka.
- A gdzie jest kolor deszczowy? A gdzie jest kolor trawowy? A gdzie jest kolor polowy? - pytała rozochocona mała.

"Czy widzę kolor miłości?" - zapytałam siebie.

21.11.2023

Komentarze

  1. - A gdzie jest kolor czarny? - zapytała matka.
    - Czarny jest w sercu tego pana z brodą, który siedzi na peronie - dziewczynka przestała się śmiać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przestałą się śmiać, bo pomyślała, że w świetle lepiej dostrzec czerń. I że najciemniejsza ciemność zwykle kiełkuje w świetle. I tylko tam, bo inaczej nie istnieje.

      Usuń
    2. Bardzo ciekawa, niezwykle trafna myśl. Dziękuję :)

      Usuń
  2. Kwiatów nie sposób wysłać w komentarzu. Zatem wyobraźnia niech poda kwiaty które lubisz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieję że się podobały ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz