Znalazłam tekst z czasów pandemicznych. Och, dobrych rad było od groma i ciut ciut. Teraz zresztą także.
O dyscyplinie
Dzisiaj
przeczytałam kolejny post z cyklu „Dobre rady na złe czasy”. Dodałabym
nieproszone rady na złe czasy i…wkurzyłam się!
Standardowo
zachęta w tychże dobrych radach jest taka, by w czasach niepewności i chaosu
dbać o oddech, relacje, koncentrację , relaks, zdrowe odżywianie, odporność,
rozmowę, uważność. Wszystko pięknie!
Zadaję
sobie jednak jedno pytanie. A czemu te praktyki są tylko na czasy niepewności?
Kiedy, jak nie w czasach pewności, można wykształcić takowe praktyki, które
później procentują? W czasach pewności warto je po prostu ustalić jako rytuał,
wtedy niepewność będzie mniej niepewna. To abecadło dobrego życia w każdym
czasie! Dobrych relacji, dobrego funkcjonowania w domu i w pracy.
Po prostu -
tak jak o formę fizyczną i odporność należy dbać o formę psychiczną na co
dzień. Czyli o wyżej wymienione kwestie: oddech, relacje, koncentrację ,
relaks, zdrowe odżywianie, odporność, rozmowę, uważność itp.
Nagle pojawiają się eksperci od dobrego życia
i organizacji czasu. A ja pytam, co wszyscy robili wcześniej ze swoim życiem,
relacjami, ciałem i duchem? Nie mieli go? Czy tak bardzo zapędzili się w kozi
róg, że zapomnieli, kim są?
Życie
trwa cały czas. Zawsze, wszędzie. Codziennie! Nie tylko w czasach zarazy! I
zawsze - oddech, relacje, koncentracja, uważność, rozmowa, seks, relaks,
odporność i inne takie sprawy są niezmiernie ISTOTNE, aby dobrze żyć. Same się
nie zrobią.
Co
ciekawe, istnieje coś takiego, jak DYSCYPLINA wewnętrzna. Wiem, „dyscyplina” to
słowo niemodne. Nie moje odkrycie. O niej już mówili starożytni oraz
współcześni filozofowie i myśliciele. Odsyłam do nich – Epikur, Epiktet, Marek
Aureliusz… i wielu innych.
Mało
popularna jest dyscyplina w czasach rozpasania wewnętrznego dziecka (i oddawania
mu hołdu), które zamiast dać do głosu spokojnemu, rozważnemu, wyważonemu
dorosłemu domaga się wrzaskliwie tylko samych przyjemności, wysuwa roszczenia,
grozi i szantażuje (odsyłam do realiów polskiej edukacji, polityki itp. – tu
wewnętrzne dziecko po prostu wpada w histerię, tupie nogami, rzuca się na
podłogę i wrzeszczy...)
Dyscyplinę
się buduje.
A
dziecko wychowuje.
Wymaga
to czasu i wyrzeczeń.
Dyscypliny.
Zapewne
większość szkoleniowców (i nie tylko) zna kwadrat Eisenhowera oraz cząstkę
z napisem „WAŻNE NIEPILNE”. „Ważne niepilne” to coś, co buduje pełne życie w
istocie. Ale na co dzień wydaje się tak banalne, że nie warto sobie głowy
zwracać. Oddychanie? Eeee… Samo się robi... Relacje? O trzeba zadbać (ale kto
ma to zrobić?), choć łatwiej uciec w pracę czy rozrywki, by nie być blisko. Bo
to trudne. Zdrowe odżywianie? Co na obiad? Może dziś znowu pizza? Mogłabym tak
wyliczać kolejno… Dużo, dużo, dużo. Żałuję, że dyscypliny nie budują media,
które ponoć mają misję edukacyjną (ha ha ha…)…
To
tyle w kwestii ostatnich spostrzeżeń.
Dyscyplina
to dla mnie dobre życie. Bez presji i nacisku. Tylko z czułym wewnętrznym
pytaniem – czego mi potrzeba, żeby żyć wystarczająco dobrym życiem? W czasach zarazy, zawieruchy i w czasach
względnego spokoju. I robić swoje, najlepiej jak potrafię.
26.03.2020
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz