środa, 16 sierpnia 2023

Oddychanie i nie tylko

 

Znalazłam tekst z czasów pandemicznych. Och, dobrych rad było od groma i ciut ciut. Teraz zresztą także.

O dyscyplinie

 

Dzisiaj przeczytałam kolejny post z cyklu „Dobre rady na złe czasy”. Dodałabym nieproszone rady na złe czasy i…wkurzyłam się!

Standardowo zachęta w tychże dobrych radach jest taka, by w czasach niepewności i chaosu dbać o oddech, relacje, koncentrację , relaks, zdrowe odżywianie, odporność, rozmowę, uważność. Wszystko pięknie!

Zadaję sobie jednak jedno pytanie. A czemu te praktyki są tylko na czasy niepewności? Kiedy, jak nie w czasach pewności, można wykształcić takowe praktyki, które później procentują? W czasach pewności warto je po prostu ustalić jako rytuał, wtedy niepewność będzie mniej niepewna. To abecadło dobrego życia w każdym czasie! Dobrych relacji, dobrego funkcjonowania w domu i w pracy.
Po prostu - tak jak o formę fizyczną i odporność należy dbać o formę psychiczną na co dzień. Czyli o wyżej wymienione kwestie: oddech, relacje, koncentrację , relaks, zdrowe odżywianie, odporność, rozmowę, uważność itp.

 Nagle pojawiają się eksperci od dobrego życia i organizacji czasu. A ja pytam, co wszyscy robili wcześniej ze swoim życiem, relacjami, ciałem i duchem? Nie mieli go? Czy tak bardzo zapędzili się w kozi róg, że zapomnieli, kim są?

Życie trwa cały czas. Zawsze, wszędzie. Codziennie! Nie tylko w czasach zarazy! I zawsze - oddech, relacje, koncentracja, uważność, rozmowa, seks, relaks, odporność i inne takie sprawy są niezmiernie ISTOTNE, aby dobrze żyć. Same się nie zrobią.

Co ciekawe, istnieje coś takiego, jak DYSCYPLINA wewnętrzna. Wiem, „dyscyplina” to słowo niemodne. Nie moje odkrycie. O niej już mówili starożytni oraz współcześni filozofowie i myśliciele. Odsyłam do nich – Epikur, Epiktet, Marek Aureliusz… i wielu innych.

Mało popularna jest dyscyplina w czasach rozpasania wewnętrznego dziecka (i oddawania mu hołdu), które zamiast dać do głosu spokojnemu, rozważnemu, wyważonemu dorosłemu domaga się wrzaskliwie tylko samych przyjemności, wysuwa roszczenia, grozi i szantażuje (odsyłam do realiów polskiej edukacji, polityki itp. – tu wewnętrzne dziecko po prostu wpada w histerię, tupie nogami, rzuca się na podłogę i wrzeszczy...)

Dyscyplinę się buduje.

A dziecko wychowuje.

Wymaga to czasu i wyrzeczeń.

Dyscypliny.

Zapewne większość szkoleniowców (i nie tylko) zna kwadrat Eisenhowera oraz cząstkę
z napisem „WAŻNE NIEPILNE”. „Ważne niepilne” to coś, co buduje pełne życie w istocie. Ale na co dzień wydaje się tak banalne, że nie warto sobie głowy zwracać. Oddychanie? Eeee… Samo się robi... Relacje? O trzeba zadbać (ale kto ma to zrobić?), choć łatwiej uciec w pracę czy rozrywki, by nie być blisko. Bo to trudne. Zdrowe odżywianie? Co na obiad? Może dziś znowu pizza? Mogłabym tak wyliczać kolejno… Dużo, dużo, dużo. Żałuję, że dyscypliny nie budują media, które ponoć mają misję edukacyjną (ha ha ha…)…

To tyle w kwestii ostatnich spostrzeżeń.

Dyscyplina to dla mnie dobre życie. Bez presji i nacisku. Tylko z czułym wewnętrznym pytaniem – czego mi potrzeba, żeby żyć wystarczająco dobrym życiem?  W czasach zarazy, zawieruchy i w czasach względnego spokoju. I robić swoje, najlepiej jak potrafię.


                                                                                                                                  26.03.2020

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Prze-moc