Medytacja zimowa
albo
Gołębi
monolog
Siedząc
na brzozie,
Gołąb
duma zdumiony:
„Czy
to spadają z nieba
Skrzące
anioły?
Czy
może puch
Ich
skrzydeł ziemię otula?
A
może deszczowa chmura
Zawitała
do kriokomory,
Z
mrozem wchodząc w amory?
I
nieco stężała…
Mróz
ciepłem nie grzeszy,
Nawet
gdy się migdali,
To
raczej na chłodno.
Z
dystansem czyni awanse.
A
może mleko w gwiazdkach
Białych
sypie się z góry?
O,
losie ponury!
Mleko
zmrożone
Jak
łapki moje!
Boże
ptaków, ziemi i ludzi,
Co
sprawia, że tak nas studzisz?
Zatrzymujesz
świat chłodem!
Powiedz,
co tego powodem?”
Bóg
gołębiej mowy
Wysłuchał
uważnie.
I
zafrasował się:
„Może
nierozważnie
Czynić
remonty rok w rok?
Wymiatać
zieleń, suche liście,
Kwiaty
i gałązki
W
najdalsze kąty?
Wiem,
że zimowa niewygoda
Niektórym
istotom wigoru doda,
A
światu urody,
Inne
pogrąży w rozpaczy.
Cóż,
wszystkim nie dogodzę.
Więc
na świecie nie będzie inaczej!”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz